W imponującym stylu powrócił na trasy European Enduro Championship broniący tytułu mistrza Starego Kontynentu, Michał Szuster. Lider, a zarazem as atutowy Yamaha Self Szuster Racing Team, na podkieleckich trasach udowodnił rywalom, że w Europie wciąż nie ma sobie równych.
Michał, jadący motocyklem Yamaha YZ250F, zwyciężył w klasie Senior E1, jak i klasyfikacji generalnej zawodów, zarówno w sobotniej – trzeciej, jak i niedzielnej – czwartej rundzie mistrzostw Europy.
- Były to dla mnie praktycznie pierwsze w tym roku zawody enduro. Tym bardziej cieszę się z wygranych. Zależało mi, by jak najlepiej zaprezentować się na naszych podkieleckich trasach i nie zawieść pokładanych we mnie oczekiwań kibiców. W sobotę przed startem było wprawdzie trochę niepewności, co do formy w jakiej znajdują się najgroźniejsi rywale, ale bardzo szybko zostały one rozwiane. Potrzebowałem tylko czasu, by „wjechać” się w ten rajd i złapać właściwy rytm. W niedzielę już tych wątpliwości nie było, a praktycznie od startu do mety jechało mi się pewnie i szybko, zarówno na „dojazdówkach” jak i na próbach. Gdyby nie deszczowa pogoda poprzedzająca rajd, określiłbym trasę jako niezbyt trudną. Błoto, z którym przyszło nam się zmagać, nieco zweryfikowało tę ocenę. Motocykl w tych ekstremalnych momentami warunkach spisywał się jednak bez zarzutu, a i moja dyspozycja, potwierdziła, że po zdrowotnych problemach nie ma już śladu. To napawa mnie optymizmem przed kolejnymi startami. Nie wiem, czy w dwóch pozostałych rundach mistrzostw Europy, we Włoszech i w Portugalii, uda mi się odrobić straty poniesione w dwu pierwszych rundach we Francji, kiedy to z powodów zdrowotnych nie mogłem stanąć na starcie, ale na pewno będę walczył o jak najwyższą lokatę – powiedział po zakończeniu rywalizacji Michał Szuster.
Kieleckie zawody równocześnie stanowiły V i VI rundę mistrzostw Polski, więc Michał Szuster zapisał na swoim koncie także kolejne zwycięstwa na drodze do obrony tytułów w krajowej stawce rywali.
Niestety rywalizacja na podkieleckich trasach okazała się nieco pechowa dla innych reprezentantów Yamaha Self Szuster Racing Team. Wprawdzie Marcin Frycz w oba dni zaprezentował się solidnie i dojechał w czołówce do mety, ale w niedzielę sztuka ta nie udała się ani Rafałowi Kiczce, któremu zdefektował motocykl, ani Szymonowi Frankowskiemu, który miał upadek na trasie.